Raz staruszek, spacerując w lesie,
To piosenka Olka Grotowskiego na której obie z Martą się wychowałyśmy.
Ujrzał listek przywiędły i blady.
I pomyślał: – Znowu idzie jesień,
Jesień idzie, nie ma na to rady.
Jesień….. jedni jej nie lubią, inni kochają. Książka Marty Nowik „Marzenia spełniają się jesienią” trafiła do mnie w trudnym momencie – gdy zamykaliśmy po dziewięciu latach działalności Pomysłową Kredkę. I to był najlepszy prezent, jaki w tym czasie mogłam otrzymać.
Główna bohaterka – Joanna – pracuje w domowym hospicjum dziecięcym. Jest po trudnych przeżyciach, o których niełatwo jest zapomnieć.
Jej sąsiadem zostaje Kamil, który ucieka z Warszawy i wynajmuje mieszkanie w Białymstoku.
Joanna i Kamil poznają się i czują się bardzo dobrze i bezpiecznie w swoim towarzystwie. Niedługo Kamil zostaje zaproszony na trzydzieste urodziny Joanny organizowane przez jej przyjaciółkę – Sandrę.
Jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów?
Piękna, pełna emocji i wzruszeń książka, przedstawiająca losy Joanny i jej najbliższych osób. Czytając ją wyobrażałam sobie miejsca w Białymstoku, w których mogłaby się rozgrywać akcja powieści.
Autorka potrafi utrzymać czytelnika w napięciu oczekiwania na rozstrzygnięcie poszczególnych losów bohaterów książki. Przyznam się, że w jednym momencie nie wytrzymałam tego i przeskoczyłam o kilka rozdziałów do przodu po to, aby za chwilę wrócić do wcześniejszych.
Książka Marty jest lekko napisana, wciąga czytelników, a akcja rozgrywająca się w Białymstoku sprawia jakby jej bohaterowie żyli obok nas.
Debiutancka powieść Marty okiem debiutantki w pisaniu recenzji. Dziękuję Marto, że zaprosiłaś mnie do tej przygody.
Joanna Łajewska-Talipska